Miłości/ podaj rękę/ - o własnych siłach
tak trudno za wszystkim zdążyć/ a jeszcze tyle nieba
codziennie wgniata nas w ziemię
Miłości..., Stanisław Nawrocki [1947-2004]
Autor tej liryki osobistej urodził się w 1947 roku, w Bartnikach koło Przasnysza - tam gdzie stary kościółek drzemiąc wśród pól do nieba wyciąga zmęczony krzyż/ gdzie chata kulawa kłania się ziemi płową czupryną/ gdzie ścieżki splątane w uścisku prostują ramiona pod lasem/ a rzeka z gotycką fryzurą śmieje się tatarakowo... (St. Nawrocki, z tomu: Wyspowiadać świat).
Wychowywał się w domu, w którym pielęgnowano wartości patriotyczne. W takich warunkach kształtowała się jego osobowość. Szkołę średnią - Liceum Ogólnokształcące im. Komisji Edukacji Narodowej - ukończył w Przasnyszu. W celu kontynuowania nauki opuścił rodzinne strony i najpierw wyjechał do Gdańska, a w 1968 roku przeniósł się do Płocka. Po ukończeniu polonistyki w Studium Nauczycielskim pracował, jako nauczyciel. W tym samym czasie pod okiem profesora Kępińskiego uprawiał malarstwo sztalugowe. Pasjonowała go też poezja. Czując potrzebę pogłębiania wiedzy postanowił studiować prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Wtedy to znalazłam się w miejscu, gdzie kolory lata zmieszały się z zapachem kwiatów, ziemi i... spotkałam Staszka, który zaprosił mnie do wspólnej podróży, jak później się okazało, podróży życia. 162 Lata siedemdziesiąte były dla niego intensywnym okresem życia rodzinnego, pracy, studiów, fascynacji malarskich, literackich, teatralnych. Założył kabaret Tip – Top, a później Aspekt, o zabarwieniu społecznym i politycznym, przez co naraził się na szykany bezpieki. Stracił pracę, stwarzano mu trudności na studiach, „zweryfikowali” się przyjaciele, a nasze nowonarodzone dziecko ledwo udało się uratować. Była to wielka szkoła życia.
Mówią „co cię nie złamie, to cię wzmocni”. Tak było ze Staszkiem. Nadal uprawiał malarstwo sztalugowe (olej, tempera), pasjonowała go akwarela, rysunek. Ale nade wszystko poświęcił się poezji. Cztery tomiki z 10 wydanych napisał pod pseudonimem literackim Marek Bartnicki. Tłumaczył literaturę francuskojęzyczną. Był wielokrotnie nagradzany, a jego utwory prezentowano w prasie, antologiach, almanachach. W swoim życiu kierował się maksymą znakomitego poety, ks. Jana Twardowskiego: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Z doznanych krzywd wyniósł potrzebę niesienia pomocy ludziom. Szerokie spektrum postrzegania sprawiło, iż był wrażliwy nie tylko piękno, ale także na drugiego człowieka.
Nieodpłatnie udzielał porad prawnych w Regionie Solidarności, później w swojej kancelarii adwokackiej. Przykładów jest wiele, przywołam choćby prawną rehabilitację żołnierza walczącego u boku generała Władysława Sikorskiego, czy pomoc w znalezieniu pracy osobom po wyjściu z internowania. Kochał ludzi, a oni czuli jego ciepło i życzliwość. Był dobrym człowiekiem, zawsze znajdował czas dla innych, kosztem własnym i rodziny. Moją rolą było w takich okolicznościach pomagać Staszkowi najlepiej, jak potrafiłam.
Na pewnym etapie swojego życia mąż uznał, że znacznie wydajniej będzie mógł pomagać, jako parlamentarzysta. W 1989 roku wystartował do Senatu RP z listy bezpartyjnej. Nie udało mu się zdobyć mandatu, ale jako jedyny bezpartyjny na tej liście udemokratycznił te wybory.
Do wymienionych pasji Staszka należy dodać aktywność społeczną. Powołał do życia grupę literacką „ Grzęda”. Był pomysłodawcą Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „O Liść Dębu”, stworzył jego regulamin, o czym wspominała dyrektor Książnicy Płockiej Maria Zalewska – Mikulska podczas uroczystego finału XX edycji tego konkursu. Utworzył klub tańca towarzyskiego Skandia (prezesując mu równocześnie), którego członkowie uczestniczyli w prestiżowych turniejach i zdobywali liczne nagrody.
Był założycielem i prezesem płockiego oddziału Stowarzyszenia Autorów Polskich, wieloletnim członkiem Rady Nadzorczej Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, pomysłodawcą i twórcą Płockiego Towarzystwa Oświatowego prowadzącego atrakcyjne szkoły społeczne w Płocku, członkiem naczelnych władz Związku Literatów Polskich, Przewodniczącym Rady Miasta Płocka.
Krzysztof Bieńkowski, obserwując życie i działalność Staszka, w jednym ze swoich wystąpień stwierdził:
- Kim był? - Na wieczory wspomnień o Staszku przybywa tak wielu, chociaż już nic nikomu nie może załatwić. Z jego działań, bycia i pełnienia powstały, zaistniały przedsięwzięcia, w których Staszek nadal coś komuś załatwia. Uczniowie zdobywają wiedzę w szkołach Płockiego Towarzystwa Oświatowego. Nauczyciele i administracja mają pracę. Dobrze się ma Stowarzyszenie Autorów Polskich, a jego Statut, opracowany przez Staszka, służy literatom do dziś. Więc on nadal coś załatwia dla ludzi.
Zdaniem członków oddziału SAP w Płocku, mój mąż, był poetą o tak znaczącym dorobku, że postanowili ufundować mu pomnik pamięci ogłaszając konkurs poetycki im. Stanisława Nawrockiego. Patronat nad imprezą objął Marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik. Impreza okazała się trafiona, a ranga jej rośnie z roku na rok. Idąc za słowami Stefana Żagla, Staszek znowu coś załatwia, rozbudza zainteresowania poezją w Płocku, w regionie, kraju, a nawet za granicą (Prace na konkurs nadsyłane są z innych państw.).
Pośmiertnie odznaczony został przez kapitułę medalem „Zasłużony dla Płocka”.
Prezydent Płocka, Mirosław Milewski podkreślił w ostatnim słowie wygłoszonym na pogrzebie Staszka jego piękną pracę dla miasta. Samorządowcy podkreślali, iż był człowiekiem skromnym, ponad podziałami, ogarniającym świat oczami poety.
Starosta Płocki, Michał Boszko pisał: Swym optymizmem i pogodą ducha zarażał współtowarzyszy. (...) nie brakowało Mu wyobraźni i woli działania...
... „Nie wszystek umarłeś, Staszku – zostają Twoje wiersze i dobra ciepła pamięć” - wypowiedział w adresie od ZLP, prezes Marek Wawrzkiewicz.
Stwórca Pan, z którym Staszek korespondował w poezji, nie bacząc jak jest nam tu, na ziemi, bardzo potrzebny, wykorzystując słowa Staszka napisane w Liście prywatnym do Stwórcy, zaprosił Go do siebie na kawę dnia 8 października 2004 roku.
Tekst pochodzi z kwartalnika ZNAJ nr 2/2009