Z lektury wpisów internetowych – komentarzy, komentarzy do komentarzy, z propozycji i kontrpropozycji, z wizji i nadwizji... - trudno wywektorować coś zadowalającego, ułatwiającego osiągnięcie minimum porozumienia w dziedzinie, która nie będąc żadną z gałęzi przemysłu ciężkiego, gospodarki wydobywczej złóż naturalnych, energetyki czy uwarunkowań klimatycznych, w istocie ma wpływ na świadomość społeczną o każdym z przytoczonych przykładów działania dla zbiorowości ludzkich.

Kultura wprowadza przyziemność widzenia do perspektywy wyższej. Podpowiada zachowanie dystansu dla przerośniętych aspiracji, ale i zniechęca do zaniechań – w typowych wyłącznie dla niej niedopowiedzeniach, we właściwej jej tylko nadświadomości – wyzwalając narodziny wici mogących łączyć niepogodzonych, acz otwartych na szukanie wzajemnego zrozumienia i porozumienia, korzystnych międzyinstytucjonalnych i interpersonalnych relacji.

Działalność zinstytucjonalizowana inną jest od działalności „serdecznej”. Mniej tu miejsca na sentymenty. Tu, jakby tego nie próbować zdefiniować, rację ma business. Liczą się po równo, głównie w kwestii społeczno-gospodarczej, „zysk” i „strata”. I ma to bezpośrednie odniesienie do gospodarki narodowej; boć kultura ma swoje ministerstwo.

Przedsięwzięcia „serdeczne”, mniej obciążone takimi uzależnieniami, też nie są wolne od zdolności finansowych, choć najczęściej radzą sobie bez dokumentowania „kosztów uzyskania przychodu” i czystego „dochodu”; w sumie „jadą na stratach”. Trzeba przecież zatelefonować gdzieś, gdzieś dojechać, coś wysłać, kogoś ugościć... Chyba nikt tego nie usiłuje przedstawić w tabelkach, wyłuszczyć w rozliczeniach domowych budżetów. Ale wydatki i czas osobisty, możliwy do wykorzystania dla rodziny, dają się odczuć w określonych „wyrzeczeniach na rzecz”. Pozostaje, i to jest zapewne jedyne racjonalne wytłumaczenie siebie sobie, zadowolenie, że JESTEM POTRZEBNY (z przekownywującą odpowiedzią na pytania: komu i w czym? już pojawiają się zawahania).

W obu tych formułach „kulturowania” istotną jest Nieodparta Chęć i Nieustępliwość. Przeto, profesjonaliści „żądają”, amatorzy „proszą”, a Adresat jest jeden – Państwo! Wszelako, ono  organizuje dużą, zasadniczą część życia obywateli.

Zarządzający wskazują na „trudności”, niezarządzający twierdzą „że gdyby od nich zależało...”

Tak było jest i będzie. Pozostaje wzajemnie siebie przekonać, że „da się”.

Ongiś, mój znajomy, człowiek praktyczny głosił; jak się da, to się zrobi! Wniosek? Trzeba dać.

Tarcza pomaga bronić się. Bronić przed tym, co stanowi jakąś trudność. A, jak bronić się przed sobą? Co zawiera takie rozumowanie?

W swojej dziedzinie twórczości, w poezji (nie wiem, czy to sprawa narodowa czy osobista) w taką tarczę zostałem wyposażony; zatem nie może być mowy o obojętności zarządzających. Wystarczyło na papier i toner do drukarki, na wysyłkę materiałów autorskich do wydawców, na znaczki pocztowe, na dopłatę do rozmów telefonicznych, na dojazd na dwa spotkania w zarządzie związku literackiego dla dopełnienia otrzymanej „z wyboru” funkcji. Wystarczyło, bo nie przejadłem. Mnie starczyło! Czy inni dali radę? Paru takich znam. Więcej; znam takich, co „unieśli się wyżej” i nie można ich nazywać szaleńcami. Wykazali się nieustępliwością i nieodpartą chęcią.

Każda inicjatywa musi znaleźć zwolenników swoich dążeń!

Nie upadły „Czytania na czas zarazy” z Raby Wyżnej. Nie wycofał się z czwartkowych Czytań Ogrodowych Interpretator wierszy rodzimych poetów. Znany poeta zamiast planowanego kwartalnika redaguje miesięcznik artystyczny. Właściciel ogólnopolskiego portalu literackiego, na tzw. „oparach” wciąż zmierza do celu, publikując szeroki wachlarz twórczości pisarskiej.

Autorzy już nie oczekują na honoraria, a wierząc „w siłę przetrwania” (daj Boże, przecież to minie!) dopłacają do swoich talentów.

TO NIE JEST NORMALNE – nie do kontynuacji! - ale przecież WSZYSCY MAMY TRUDNY I NIEZWYCZAJNY CZAS PRÓBY.

Uważajmy jednak na „cwaniaków”, oni potrafią zmylić, metodycznie i bezwzględnie wykorzystać „szczere intencje”. Nie pozwólmy im „kupić sobie lokum” pośród sztuki lotów najwyższych.

Pytanie tytułowe ma treść wcale nie ogólną; niezależnie od szczególnych uwarunkowań, nie wolno odstąpić od wartości pomieszczonych w doskonałości dzieł artystycznych – takimi być mają, aby wypełniać swoje powołanie. Nie wolno zapomnieć o artystach, bez nich nie ma sztuki; godność twórców tożsamą jest z godnością  ich  dzieł.

Bez kultury wegetujemy.

To warto przypominać. O to upominać się trzeba. Bo nie ma tu miejsca na złą wolę – niczyją.

                                                                                                                                                                                     Kazimierz Kochański

 P.S. Zachęcajmy Dobrych Artystów do wspierania Dobrą Sztuką Dobrych Promotorów!