„Poezja potrafi odnaleźć zagubionego w sobie człowieka” – te słowa były istotą wieczoru autorskiego Heleny Gordziej. Spotkanie odbyło się 14 marca br. w poznańskiej księgarni przy ulicy Ratajczaka 18. Inicjatorem wieczoru była animatorka kultury, Elżbieta Taterczyńska.
Paweł Kuszczyński, który prowadził spotkanie, zauważył, że twórczość Gordziej wypełnia troska o „kulturę merytoryczną coraz częściej zastępowaną przez widowiskową”. Przyczyną tego jest brak ludzkiej i twórczej pokory, która decyduje o odradzaniu się wartości. Mimo „osaczenia zgiełkiem” Gordziej wydobywa z pamięci światło. Jest nim przyroda, odniesienia do polskiej wsi.
Poetka „niosąca życie jak naręcza zboża” podzieliła się plonem przemyśleń o współczesności. Gordziej przyznała, że choć jest „dzieckiem z miasta” przejmuje cierpliwość kamieni, żeby „mieć na co czekać” i przestrzegać „świętych praw natury”. Choć przeszła „zmęczone progi” wieku, „ciągle będzie się uczyć starzeć w tym najmłodszym ze światów”, nim zapanuje „wielka cisza”. Opowiadając o artystycznym dojrzewaniu, ujawniła ciekawość poznawania nowych ludzi i zdarzeń. Przybyli przekonali się, że „uczciwość i prawda o życiu” trafia do ludzi „krzykiem strof”. Gordziej zaznaczyła, że wiersze muszą być potwierdzane czynami, bo „trzeba żebyś żył dla innych, jeśli chcesz żyć dla siebie”.