POZNAŃ. Paweł Kuszczyński - poeta, Prezes Oddziału Poznańskiego Związku Literatów Polskich otrzymał medal Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis nadany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Maria Magdalena Pocgaj o Pawle Kuszczyńskim: Dzielimy dziś wielką radość z poetą, krytykiem literackim, prezesem Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu i naszym przyjacielem, Pawłem Kuszczyńskim, z okazji wręczenia mu medalu „Zasłużony Kulturze Polskiej Gloria Artis”. Spotkanie to jednocześnie ma charakter inaugurujący obchody 90 - lecia istnienia w Poznaniu Naszego Oddziału.
W kilku zdaniach pod adresem Beneficjenta spróbuję odnieść się do specyficznej materii, jaką jest SŁOWO, dla poety najważniejsze, będące bowiem swoistym narzędziem, którym posługuje się, by wykuć dzieło. A posłużę się cytatami z Jego wierszy, określeniami, jakich sam użył w swoich twórczych analizach, dociekaniach i rozważaniach, tak charakterystycznych dla jego poetyckiego warsztatu.
Paweł Kuszczyński, całą duszą sprzymierzony z przyrodą, widząc w ogrodzie pliszkę, mówi: „Boję się, że mi słowo upadnie i cię spłoszy, więc nazywam w milczeniu; pozostając na miarę zdumienia”. Znakomicie koresponduje to z myślą Czesława Miłosza: „Chcę jednej tylko, drogocennej rzeczy: być samym czystym patrzeniem bez nazwy”. Innym razem poeta pisze: „Położę moje słowa na stole i zmierzę się z kontem w banku, pełnym lęku.” Z wykształcenia ekonomista, kładzie na szalę wartość pieniądza i wartość słowa, pewien, że to drugie jest nie do przecenienia. Z kolei w wierszu pisanym do Beethovena z niebywałą skromnością wypowiada swój podziw i uznanie: „Chcę ci dać kilka niezdarnych słów, którymi najczęściej jest podziękowanie”.
W innym utworze stwierdza: „Słowo najbliższe trwaniu”, a w wierszu „Do przyjaciela” mówi po prostu: „...znów będziesz wiedział po co masz słowa”.
I kolejny przykład, tym razem w strofie o miłości: „Wciąż się łudzę, że wszystko co nazwę, będzie choć trochę moje”. Pogłębiając tę myśl, Poeta w utworze „Pomiędzy” stwierdza: „Istnieje wszystko, co ma imię, przydane słowo... ”
I w końcu aspekt o zabarwieniu szczególnym, serdecznym, wywołującym niezabliźnioną wciąż, pełną niewypowiedzianego żalu tęsknotę. Tęsknotę za matką, której poeta nie pamięta, bo nie zdążył – w sposób świadomy – jej zobaczyć: „Czuję, że przyglądasz się słowom moim. Jak kwiaty traw nietrwałe i delikatne: pomyślałem, powiedziałem. I nie będzie żadnych przedstawień. Po tamtej stronie spotkam wszystkich, i tych, których po raz pierwszy zobaczę”.
Kuszczyński dba o rangę słowa, o należne mu miejsce ale i czuje się odpowiedzialny za jego kształt, barwę, natężenie oddziaływania. Gdybyśmy zechcieli zestawić te, których najczęściej używa w swoich wierszach, byłyby to: zauważenie, przywołanie, zdumienie, przychylność, trwanie, chwila, prawda, zapragnąłem, podarować piękno. Wszystkie emanują ciepłem, spokojem, pozytywnym nastawieniem do świata. Dzięki tym wyrażeniom jawi się przed nami wizerunek człowieka dojrzałego, ale ściszonego, skupionego, spokojnego. To ktoś, kto posiada bogate życiowe doświadczenie, ale nigdy nie traci okazji, by zachwycić się chwilą, jakimś ulotnym pięknem, drobiazgiem, lśnieniem. Bo jest w nim ciągle otwarta droga do źródeł, do wspomnień z lat dzieciństwa i tego wszystkiego, co go kształtowało. I oto poprzez strukturę mądrości, rozsądku, wiedzy, powagi, stateczności wyłania się obraz chłopca w marynarskim mundurku i białych kolanówkach, obraz malowany akwarelą – bo jakże by inaczej - , przesłonięty lekką mgłą, różowym światłem z nieba, zapachem antonówek i muzyką łąki.
Ten chłopiec, dziś już zupełnie z innej epoki i rzeczywistości, ma nam do powiedzenia coś ważnego, ustami człowieka dojrzałego, który nie zatracił swej pierwotnej czystości w oglądaniu świata i zdolności do autentycznego jego przeżywania. A czyni to w sposób ujmujący, pełen elegancji, subtelnie i dyskretnie, z ogromnym taktem ale i pewnością, że tak jest.
Przytoczę jeszcze jeden cytat Poety, z wiersza pt. „Cztery wołania”: „Jeżeli starać się o coś, to przedwcześnie nie zgubić zachwytu i spokoju odnajdywanego na kartkach książki czytanej zachłannie między bibliotecznymi regałami. Nie mówić, że przyszedłem tutaj po nic.”
Paweł Kuszczyński uprawia rodzaj lirycznego filozofowania, nie wstydzi się ukazywać własnych rozterek, rozczarowań, myśli zaprawionych goryczą. Ale natychmiast równoważy to zauważeniem czegoś, co utrzymuje w pionie zachwiany wewnętrzny świat, koi smutek i przynosi nadzieję. Bo ważny jest dla Poety drugi człowiek, KAŻDY człowiek. Zwłaszcza ten, od którego przyjęło się jakąś naukę, wiedzę czy wzruszenie. Szczególnej wymowy nabierają tu utwory, poświęcone pierwszym nauczycielom i dawnym profesorom. Pamięć o nich to dowód wielkiej wdzięczności, szacunku i uznania dla ich pracy. Ale ważny jest też dla Autora człowiek zwyczajny, często zagubiony, szukający swej drogi, stojący jakby na uboczu. Zwraca się do niego po imieniu, a imię to brzmi: Przyjacielu... W wierszu pt. „Prosty człowiek” mówi: „Módlmy się za siebie, gdy umiera prosty człowiek”.
Jak przystało na humanistę, sporo miejsca w jego życiu zajmują oprócz utworów ulubionych pisarzy, poetów również muzyka i malarstwo. Jest prawdziwym ambasadorem koncertów muzyki poważnej, znajomość z wieloma współczesnymi kompozytorami, muzykami i dyrygentami, stanowi dla niego dodatkowy bodziec ale i honor, by pisać wiersze o muzyce, tej największej ze sztuk pięknych. Podobnie rzecz ma się z malarzami i ich dziełami, że wspomnę VII wiecznego artystę Jana Vermeera van Delft, czy malarza współczesnego, jakim jest Marek Rzeźniak.
Miałam przyjemność być razem z Pawłem m.in. w poznańskim C. K. Zamek na wystawie „Grafiki Wojciecha Weissa”. Podczas oglądania dzieł nie musieliśmy wiele mówić, ich odbiór był nam podobnie bliski, wzruszenie przejmowało w dwójnasób i rosła w nas autentyczna radość. A dla lepszego zapamiętania wrażeń z wystawy, został napisany przez Pawła wiersz, z którego cytat brzmi: „Tyle miłości w tych obrazach, że zabieram jej trochę do domu”.
Można by przytoczyć jeszcze wiele słów, powiedzieć o wiele więcej o samym Poecie i jego wierszach. Ale, pozostańmy z Nim samym, w atmosferze przyjaźni, sympatii, zbratania. Niech Jego święto stanie się i naszym udziałem. Niech będzie to spotkanie w ogrodzie, pełnym kwiatów i światła, pod drzewem, na którym właśnie przysiadła pliszka.