6 sierpnia 2007 roku minęła 115. rocznica urodzin najwybitniejszej poznańskiej poetki, Kazimiery Iłłakowiczówny. Nie sposób przejść obok tego obojętnie, gdy jedna z ulic naszego miasta nosi Jej imię a dorobek twórczy Iłłakowiczówny to prawdziwe perły literackiej skarbnicy Poznania. A ponadto należała przecież do Poznańskiego Oddziału Związku Literatów Polskich...
Tego więc dnia, gdy za oknem sierpniowe niebo chyliło się ku wieczorowi, w naszej siedzibie przy Noskowskiego 24 wspominano Jej Osobę - twórcę wielkiego formatu i człowieka, pełnego różnych sprzeczności a nawet skrajności, co nie pozostawało bez wpływu na Jej twórczy temperament.
Dobrze było przy filiżance herbaty, w ciepłej, przyjaznej atmosferze dzielić się ulubionymi wierszami Poetki z tymi, którzy sami parają się sztuką słowa. Dobrze było czytać poezję Iłły na różne sposoby interpretacyjne przybyłych na spotkanie literatów. A byli to : Helena Gordziej, prof. Wanda Kocięcka, Jolanta Nowak – Węklarowa, Zbigniew Gordziej, Paweł Kuszczyński, Stanisław Machowiak, Krzysztof Galas z małżonką i, pisząca te słowa Maria Magdalena Pocgaj. Ubogacaliśmy się wzajemnie, jako że niektórzy z nas w przeszłości zetknęli się z Iłłą osobiście, każdy natomiast nosi w pamięci własny koloryt Jej wierszy, własne odbicie Jej sztuki. I nie chodziło tutaj o układanie okolicznościowych laurek, wygłaszanie arcymądrych komentarzy „na temat”. Najważniejsza bowiem to serdeczna chęć wspomnienia Poetki, Wilnianki z urodzenia, z wyboru zaś Poznanianki (do dziś w randze muzeum funkcjonuje w naszym mieście, przy ul. Gajowej 4 Jej Mieszkanie-Pracownia). I choć życzyła sobie Iłłakowiczówna w jednym z wierszy, by pozostała po niej choćby „ta jedna nić”, możemy być pewni, iż czerpać będą z Jej ogromnej spuścizny ci, dla których polska twórczość poetycka z wielkiej litery pisana, a wartości, jakie w sobie nosi – świecić będą jeszcze wielu pokoleniom. I nie zgasną.