Nowy, Krakowski Oddział ZLP rodził się w mękach, po rozbijającym środowisko skandalu wywołanym przez nieprzemyślane ataki na naszych noblistów (Wisławę Szymborską i Czesława Miłosza) oraz artykuły antysemickie publikowane w wydawnictwie Proza, proza, proza i w amerykańskiej prasie polonijnej, autorstwa żądnych sensacji i rozgłosu kolegów. Z pewnością nie przyniósł nam też chluby utworzony przez te same osoby Społeczny Komitet ds. Usunięcia Doczesnych Szczątków Miłosza ze Skałki. Nie jestem pewny, czy ta organizacja nosiła dokładnie taką nazwę, ale cokolwiek by to nie było, już sam pomysł tak obrzydliwy, jakby rodem z koszmarnego snu.
W akcji protestu 18 członków podpisało list protestacyjny adresowany do Zarządu Głównego, z czego 16 wystąpiło wtedy z ZLP.
Jak pamiętamy, 14 marca 2005 roku odbyło się Walne Zebranie wyborcze zwołane po uprzedniej rezygnacji Zarządu, przez 1/3 członków. Jak okazało się później, dzięki życzliwości wciąż tych samych, na szczęście już byłych kolegów, których nazwisk nie będę wymieniał, w reakcji na pismo (czyt. doniesienie) Wydział Spraw Społecznych podważył zasadność formalną Walnego Zebrania i niezgodność ze Statutem ZLP (diabeł niestety tkwi w szczegółach) i po rocznej działalności nasz Oddział został zdelegalizowany.
Podjęliśmy jednak walkę i na wniosek grupy inicjatywnej utworzonej przez grono 21 koleżanek i kolegów, którym zależało na kontynuowaniu pracy, 15 lipca 2006 roku odbyło się powtórnie Zebranie Walne, które wyłoniło kolejny Zarząd. Oddział na wniosek ZG ZLP został wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego pod nazwą: Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich (nazwa wcześniejsza: Związek Literatów Polskich Oddział w Krakowie).
Nasi antagoniści nie dali jednak za wygraną i usiłowali w 7-osobowej grupie powołać Podhalański Oddział ZLP z siedzibą w Zakopanem i Chicago. Taki formalny wniosek wpłynął do Zarządu Głównego i został rozpatrzony negatywnie. Czy to był żart, trudno dociec. Być może żartownisie myśleli poważnie, że mają szansę objąć rząd dusz w południowej Polsce i choć w części w Ameryki. Mam jednak nadzieję, że to już jest tylko historia szczęśliwie niespełnionego absurdu. Bo jak pisał Albert Camus, absurd ma sens bycia tylko wtedy, kiedy się nie spełnia.
Cóż, trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć, choć te destruktywne działania zepsuły nam wiele krwi i opóźniły naszą związkową pracę, którą uprawiamy z przecież z bezinteresownym wysiłkiem, con amore, równolegle do naszych obowiązków zawodowych i rodzinnych. Mimo tej trudnej, czasem wręcz patowej sytuacji, udało nam się ruszyć nieco środowisko, w którym atmosfera jest coraz żywsza i życzliwsza, czego dowodem była niezwykle sympatyczna i wzruszająca wigilia, którą świętowaliśmy 16 grudnia 2006 roku w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką.
Z prawdziwą przyjemnością muszę przyznać, że nasi autorzy z większą uwagą zaczynają się wzajemnie interesować własną twórczością, licznie bywają na spotkaniach autorskich, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury, w Dworku Białoprądnickim, w Podgórskim Domu Kultury, w Klubie Kultury w Mydlnikach przy okazji Bronowickiego Karnawału Literackiego. Jest to znakomita okazja do nawiązywania bliższych, osobistych więzi. Nie twierdzę, że dawniej ich nie było, ale w perspektywie tych ponad dwóch lat odnotowuję z radością, że niedawne zbiorowisko zwolna przekształca się w środowisko*, które na mapie kulturalnej Krakowa staje się coraz bardziej widoczne i ekspansywne.
Jako nowy, odrodzony Krakowski Oddział ZLP nie mamy się czego wstydzić, nasi członkowie regularnie wydają książki, publikują w krakowskiej i ogólnopolskiej prasie literackiej, ukazują się recenzje ich twórczości, obchodzimy jubileusze (Julian Kawalec 90 rocznica urodzin, Zofia Garbaczewska -Pawlikowska 85 rocznica urodzin, Lidia Żukowska 75 rocznica urodzin i 50-lecie pracy artystycznej.
Wychodzimy też na zewnątrz: nasi poeci uczestniczą w prestiżowych imprezach Ogólnopolskich takich jak: Warszawska Jesień Poezji, Poznański Międzynarodowy Listopad Poetycki, Bieszczadzka Jesień Poezji i Biennale Poezji Janów koło Częstochowy.
Z naszej rekomendacji wybitnie uzdolnieni poeci młodego pokolenia: Małgorzata Lebda (2006) i Daniel Lizoń (2007) uzyskali prestiżowe Stypendium Miasta Krakowa, a w październiku 2006 r. wznowiło działalność Koło Młodych Pisarzy.
Podjęliśmy też próbę wspierania i animowania środowisk literackich poza Krakowem, już po raz drugi współorganizowaliśmy Bukowieńską Noc Poezji (2006 i 2007), w której uczestniczyli poeci z Bukowna, Bolesławia, Olkusza, Sławkowa i inych miejscowości regionu.
W tym trudnym okresie odbywały się na scenie Teatru Zależnego przy ul. Kanoniczej cykliczne maratony poetyckie. Spotkania te połączone z wieczorami autorskimi stanowiły również forum dyskusji i refleksji dotyczącej poezji i poetów. Również w Kotle Artystycznym odbyło się szereg spotkań, bardzo udanego mariażu plastyki, muzyki i poezji, w których uczestniczyli nasi autorzy. Wydaliśmy cztery almanachy Krakowskiej Nocy Poetów (2005., 2006, 2007, 2008), które miały postać sceniczną na scenie Teatru Zależnego przy ulicy Kanoniczej 1.
W jesieni 2008 r. ukazał się pierwszy numer naszego pisma: Literat Krakowski. Również 30 czerwca 2007 roku nasi poeci, po raz pierwszy od wielu lat wystąpili Krakowskim Rynku. Tym razem pojawili się na estradzie pod Ratuszem w ramach I Nocnego Maratonu Poezji, a 12-14 czerwca 2008 roku byliśmy współorganizatorami i wystąpiliśmy w ramach Krakowskiego Festiwalu Muzyki i Poezji.
Aktualnie nasz Oddział liczy 54 członków, są to poeci, prozaicy i krytycy nie tylko z Krakowa, ale też z Częstochowy, Ciężkowic, Chorzowa, Dobrodzienia, Rudy Śląskiej, Sieradza, Starego i Nowego Sącza, Piwnicznej Zdroju, Starych Bibic-Latchorzewa, Zakopanego oraz Zamościa.
Podjęliśmy współpracę z Oddziałem Kieleckim i Poznańskim, co w najbliższym czasie zaowocuje wspólnymi działaniami wydawniczymi i artystycznymi.
I na tym nowym progu czego moglibyśmy sobie życzyć? Myślę, że nie samouwielbienia, ale twórczego samokrytycyzmu. By nasze myśli i teksty płynęły ze źródła tej prawdy, która łączy a nie dzieli. Czy jest na to recepta? Nie wiem. Z pewnością możemy zrobić jedno, oddalić od siebie pogardę, cynizm i powrócić do rzetelnej pracy, czyli do próby, idąc za myślą Stefana Żeromskiego, odbudowania wśród pisarzy poczucia znaczącej misji literatury w ratowaniu karlejącego humanizmu naszych czasów.
I to jest całkowicie nieważne czy jest się członkiem ZLP, SPP, STAL-u, Konfraterni Poetów itp. Czy też działa się samotnie, na uboczu wykonując swoją artystyczną powinność. Ważne, żeby razem, bez uprzedzeń i koniunkturalnych nienawiści walczyć o wartości, które z dnia na dzień ubożeją w zalewie komercji, w obliczu braku docelowej polityki kulturalnej państwa i porażającej płytkości polityków, którzy w gorączce ostatniej kampanii wyborczej, nie wypowiedzieli choćby jednego, letniego słowa o miejscu kultury wyższej w procesie uszlachetniania tej wciąż jeszcze dzikiej i prymitywnej, nastawionej na powielanie konsumpcyjnych wzorców i bezpardonową walkę o wpływy, demokracji.