popiersie stefana eromskiego w kieleckim parku. fot. piotr porbskia

Jubileusz w cieniu pandemii

(Postarajmy się wyrobić na tym ostrym koronawirażu!) 

100-lecie Związku Literatów Polskich jest wspaniałą okazją do refleksji podsumowującej ogromny dorobek pisarskiej organizacji zarówno ten twórczy, mierzony wartością dzieł, jak i bujnie rozkwitły na polu upowszechnienia literatury. W odrodzonej Ojczyźnie po jarzmie zaborów i pierwszej wojnie światowej, która jak ciężki walec sponiewierała nasz kraj zrujnowany militarnymi działaniami uwikłanych w nią państw, pisarze musieli się wreszcie we własnym żywotnym interesie zintegrować. Stworzyć podstawy dla rozwoju własnego i literatury w normalizujących się stopniowo warunkach. Taka idea w maju 1920 roku przyświecała wpierw grupie skupionej wokół Stefana Żeromskiego – będącego wówczas niekwestionowanym autorytetem moralnym i literackim – współinicjatorów Związku Zawodowego Literatów Polskich.

W dniach 12-14 maja 1920 roku – jak referuje na portalu Pisarze.pl w świetnym zwięzłym kompendium pisarskiego międzywojnia Grzegorz Wiśniewski (wiceprezes Zarządu Głównego ZLP) – „w sali warszawskiego ratusza przy placu Teatralnym zebrał się wszechdzielnicowy Zjazd Literatów Polskich. […] Podczas tego majowego pisarskiego Zjazdu powołano Związek Zawodowy Literatów Polskich i przyjęto jego statut, określający go jako «organizację bezpartyjną i apolityczną», która za cel stawia sobie «zrzeszanie literatów polskich dla wspólnej obrony interesów materialnych, prawnych, moralnych i kulturalnych». […] Członkiem Związku mógł zostać literat polski przyjęty przez Zarząd Związku. […] Wedle statutu w miejscowościach, w których gromadziło się przynajmniej dziesięciu członków Związku, mogły powstawać [jego] oddziały, uczestniczące w zebraniach ogólnych za pośrednictwem delegatów […]. Na zjeździe też debatowano nad przedstawioną przez Stefana Żeromskiego [1864–1925] inicjatywą utworzenia Akademii Literatury (miałaby zająć się ustaleniem pisowni, wydaniem słownika języka polskiego, biblioteki pisarzy polskich oraz biblioteki przekładów z języków obcych); projekt ten ostatecznie zmaterializował się dopiero trzynaście lat później, i to w mocno odmiennej postaci […]. Majowy warszawski Zjazd wybrał też w tajnym głosowaniu Zarząd Związku Zawodowego Literatów Polskich”, którego prezesem został Stefan Żeromski.

Funkcję wiceprezesa powierzono Stefanowi Krzywoszewskiemu (ur. 11 VI 1866 w Snochowicach, gminie Łopuszno pod Kielcami – zm. 1 IV 1950 w Milanówku pod Warszawą) – dziennikarzowi, noweliście, powieściopisarzowi, dramaturgowi uważanemu za wirtuoza komedii mieszczańskiej, czego najlepszym przykładem jest Edukacja Bronki, wyst. w roku 1906 w Warszawie (wyd. w 1907).

Sekretarzem (okazało się na krótki czas) został wybrany Ludwik Franciszek Skoczylas (1881–1961), który opracował przyjęty na tym Zjeździe statut ZZLP. Zajmował się głównie publicystyką w duchu katolickim oraz krytyką literacką i teatralną na łamach „Głosu Narodu”, potem „Słowa Polskiego”, pracując w redakcji tego pisma. Zamieszkały na stałe w Krakowie, wskutek trudności z dojazdem do Warszawy nie mógł jednak wykonywać przyjętych na siebie obowiązków i zrezygnował z funkcji, toteż na październikowym posiedzeniu sekretarzem został Edward Kozikowski (1891–1980), młody podówczas poeta i prozaik, który tę funkcję pełnił aż do czasu wejścia wojsk hitlerowskich do Warszawy i jeszcze krótko w roku 1945 przed objęciem stanowiska kierownika literackiego Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze; autor cenionego przez pisarzy i krytyków literackich Pamiętnika Związku Zawodowego Literatów Polskich w Warszawie 1920–1930. Grzegorz Wiśniewski przypomina – a ja nieco rozszerzam – że wkrótce po przyjęciu obowiązków sekretarza, tj. w roku 1922, wraz z Emilem Zegadłowiczem i Janem Nepomucenem Millerem założył grupę Czartak, głoszącą ideę „wszechmiłości” wyrażającą się w apologii przyrody i człowieka – ewangelicznego prostaczka bytującego w bezpośrednim kontakcie z naturą. Grupę działającą do roku 1933, znaną pod tą nazwą od tytułów czasopisma i zeszytów-almanachów mających podtytuł Zbiór poetów w Beskidzie, którym staranną oprawę graficzną zapewniali wybitni artyści-plastycy, jak Julian Fałat, Wojciech Weiss, Zbigniew Pronaszko, Felicjan Szczęsny Kowarski. W skład grupy wchodzili ponadto Janina Brzostowska (1897–1986), Tadeusz Szantroch (1888–1942, zginął w Auschwitz), Józef Birkenmajer (1897–1939, będąc prof. KUL, zginął walcząc ochotniczo w obronie Warszawy), Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska (1890–1968), Jan Wiktor (1890–1967). Sympatyzował z grupą m.in. Bolesław Leśmian (1877–1937, od 1933 członek Polskiej Akademii Literatury).

Funkcję skarbnika powierzono Karolowi Irzykowskiemu (1873–1944), autorowi głośnej eksperymentalnej powieści analityczno-psychologicznej Pałuba, wydanej w roku 1903 wraz z opowiadaniem Sny Marii Dumin. Był krytykiem literackim, filmowym i teatralnym. Jego reportaż wraz z reportażami Stefana Żeromskiego i Adama Grzymały-Siedleckiego (1876–1967, więźnia Cytadeli 1896 i Pawiaka 1942–1943) został włączony do tomu Śladami bitwy warszawskiej 1920, wydanego po wielu latach (w 1990) przez Wyd. „Czytelnik”. Także pośmiertnie wyszły tomy zawierające jego wiersze, nowele, dramaty aforyzmy, ponadto m.in. w roku 1975 Wybór pism krytycznoliterackich w I serii ossolińskiej Biblioteki Narodowej.

Na członków Zarządu wybrano: Xawerego Glinkę (1890–1957), będącego w składzie do 1922, Zygmunta Kisielewskiego (1882–1942), potem długoletniego wiceprezesa; Zofię Nałkowską 1884–1954, w latach 1906–1907 zamieszkałą z mężem poetą i pedagogiem Leonem Rygierem w Kielcach, od 1931–1935 prezeskę ZZLP i długoletnią, bo i też po wojnie wiceprezeskę Pen Clubu, od 1933 członkinię Polskiej Akademii Literatury; Władysława Stanisława Reymonta (1867–1925), który już na siedem lat przed Noblem, w roku 1917, został laureatem nagrody Polskiej Akademii Umiejętności za powieść Chłopi; Wacława Sieroszewskiego (1858–1945), ministra propagandy, sprawującego niedługo funkcję prezesa po rezygnacji z tego zaszczytu przez Stefana Żeromskiego – o czym za chwilę – potem znów w latach 1927–1930, jak również będącego w okresie 1933–1939 prezesem wspomnianej Polskiej Akademii Literatury1); Andrzeja Struga (1871–1937), potem prezesa w latach 1924 i 1935, wiceministra propagandy, działacza masońskiego, po przewrocie majowym przeciwnika sanacji (dławienia ruchów lewicowych i demokratycznych), pisarza wielkiego formatu, który, podobnie jak ceniony przezeń Żeromski, zyskał u sobie współczesnych wysoki autorytet moralny2).

„W listopadzie 1920 roku – odnotowuje Grzegorz Wiśniewski – z funkcji prezesa zrezygnował Stefan Żeromski, uwiadamiając o tym kolegów datowanym 6 listopada listem, w którym tę swą decyzję tłumaczył stanem zdrowia i trudnościami z dojazdem z Konstancina, gdzie od niedawna mieszkał. Miał jeszcze wtedy Żeromski przed sobą pięć lat życia, które wypełniła mu praca nad m.in. Wiatrem od morza, Przepióreczką i Przedwiośniem; przez ostatni rok swej ziemskiej drogi mieszkał już głównie w warszawskim Zamku Królewskim, gdzie też na początku 1925 roku przyjął kolegów z ZZLP, wręczających mu z upoważnienia Departamentu Sztuki właśnie ustanowioną i jemu pierwszemu za Wiatr od morza przyznaną Państwową Nagrodę Literacką, skądinąd symboliczne dlań pocieszenie czy rekompensatę po rozwianiu się nadziei na Nagrodę Nobla. Następcą Żeromskiego na funkcji prezesa warszawskiego ZZLP został [na krótko] Wacław Sieroszewski”.

W tym samym czasie, co w Warszawie, powstały organizacje pisarskie o tej samej nazwie we Lwowie i w Krakowie [nadwiślański zreorganizowany w 1929]. W 1921 powstał ZZLP w Poznaniu „jako filia Związku warszawskiego na zasadach autonomicznych” [usamodzielniony w 1923], w 1925 w Wilnie, a następnie w 1932 w Lublinie [gdzie w roku 1944 w miarę stopniowego ocalania ziem polskich reaktywowano Związek Zawodowy Literatów Polskich, który pod tą nazwą działał jako autonomiczny Oddział Wiejski ZZLP w latach 1945–1949]. 

W styczniu 1949 roku na Zjeździe Pisarzy Polskich w Szczecinie, podczas którego narzucono literaturze ideologiczny dyktat realizmu socjalistycznego wedle koncepcji programowej Włodzimierza Sokorskiego (1908–1999), wraz ze zmianą charakteru Związku, działającego w wielu miastach wojewódzkich także na Ziemiach Zachodnich i Północnych, zmieniono jego nazwę na Związek Literatów Polskich. Według stanu na rok 1980 ZLP zrzeszał 1349 członków w 17 oddziałach: Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Lublinie, powstałych 1945 w Łodzi i Katowicach, założonym 1946 w Gdańsku, z roku 1947 we Wrocławiu i Bydgoszczy, z roku 1950 w Szczecinie, z roku 1955 w Opolu i Olsztynie, z roku 1961 w Zielonej Górze, z roku 1965 w Koszalinie, z roku 1967 w Rzeszowie, z roku 1976 w Toruniu, z roku 1980 w Słupsku.

Po wojnie prezesami ZLP byli: w latach 1944/1945 Julian Przyboś (1901–1970), w latach 1945/1946 Jarosław Iwaszkiewicz (1894–1980), w latach 1946/1947 Kazimierz Czachowski (1890–1948), w latach 1947–1949 Jarosław Iwaszkiewicz, w latach 1949–1956 Leon Kruczkowski, w latach 1956–1959 Antoni Słonimski, w latach 1959–1980 po raz trzeci Jarosław Iwaszkiewicz, który na rok przed śmiercią podpisał moją członkowską legitymację przynależności do ZLP na wniosek Oddziału w Łodzi; przewodniczącym Komisji Kwalifikacyjnej przy Zarządzie Głównym był Wiesław Myśliwski, referował mą kandydaturę Marian Grześczak (1934–2010).

Nie było jeszcze Oddziału w Kielcach, wciąż brakowało tego wymaganego przez statut minimum 5. członków. Gdy już wydawało się, że tylu się uzbiera z pomocą pisarzy chętnych do osiedlenia się w grodzie nad Silnicą, coś niespodziewanie stawało na przeszkodzie, zmarł sekretarz Klubu Literackiego Świętosław Krawczyński (1913–1977), komuś z Krakowa czy Łodzi nie załatwiono mieszkania, ktoś inny się rozmyślił (niestosowne byłoby tu operowanie nazwiskami). Wiele zawiniły nieprzychylne sprawie utworzenia Oddziału w Kielcach ówczesne władze, niegwarantujące chętnym do osiedlenia się godziwych miejsc pracy (też trudno byłoby dziś wymieniać tych niełaskawych decydentów z imienia i nazwiska). A mimo to, dzięki intensywnym staraniom nieodżałowanego Henryka Jachimowskiego (1938–2014) i moim – stanowiliśmy silny jednomyślny duet pomysłów i ich nieodpartej realizacji od chwili mojego przyjazdu do Kielc z początkiem października 1972 roku, kiedy to razem tworzyliśmy Dział Wydawnictw w ówczesnej Kielecko-Radomskiej WSI – udało się twardym uporem sprawić, by 2 stycznia 1983 roku rozpoczęła działalność Redakcja (swoista filia) Wydawnictwa Łódzkiego w Kielcach, co przekonało władze do uznania w logicznej konsekwencji za właściwy krok następny.

Znaleźliśmy, zresztą, sami dobre zrozumienie w Warszawie, gdzie udzielałem się aktywnie w zarządach Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy (już od listopada 1964 roku) i Nauczycielskich Klubów Literackich (od ok. 1965). Zatem była nad Wisłą i Silnicą solidarna zgoda na Oddział ZLP złożony z zamieszkałych w Kielcach 6. pisarzy należących „tymczasowo” do równie przychylnego Oddziału w Łodzi. Powstał więc definitywnie decyzją Zarządu Głównego Związku 2 lutego 1984 roku. 3 lutego ukonstytuował się jego 3-osobowy Zarząd:

Prezesem wybrany został poeta i prozaik, potem też literaturoznawca Stanisław Rogala. Sprawował tę funkcję do roku 1988, będąc jednocześnie dyrektorem Ośrodka Kultury Literackiej przy ul. Wspólnej 8a, z którym również byłem związany. Zrezygnował z przynależności do ZLP w roku 2009.

Poeta i publicysta Bogusław Pasternak (1932–2019), reprezentujący dotąd naszą kielecką grupę w Zarządzie Łódzkiego Oddziału ZLP, przyjął funkcję wiceprezesa. Po 1988 roku, niedługim okresie prezesury reportażysty i publicysty Zbigniewa Nosala (1933–1997), był równie krótko prezesem. Potem przypadło mu przez dwie kadencje pełnić obowiązki wiceprezesa.

Zostałem sekretarzem w tym pierwszym Zarządzie. I byłem nim trzy kolejne 3-letnie kadencje. Czemu poświęciłem całą swoją energię później? – za chwilę.

Członkami współzałożycielami Oddziału byli ponadto:

Powieściopisarz (autor m.in. poczytnych książek dla dzieci), nowelista, dziennikarz Sylwester Banaś (1921–1994), zastępca red. nacz. Waldemara Babinicza (1902–1969) w kolegium miesięcznika „Ziemia Kielecka” od października 1956 do marca 1958 roku, ważnego w kształtowaniu świadomościowej popaździernikowej odnowy wśród inteligencji regionu;

Agnieszka Barłóg (1909–1994), barwna postać w środowisku, autorka opowieści wspomnieniowych;

Ryszard Miernik (1929–2013) – poeta, powieściopisarz, animator życia kulturalno-literackiego w Kielcach, gdzie przez wiele lat kierował Wydziałem Kultury w Urzędzie Miasta, po czym współpracowaliśmy w Ośrodku Kultury Literackiej, skąd na kilka lat przed emeryturą przeszedł do Domu Środowisk Twórczych, współredagując „Plotkarkę”.

Szczęśliwy traf, potwierdzający zasadność awansu środowiska kieleckiego, sprawił, iż wkrótce (już 10 lutego) rozstrzygnięto w Kielcach ogólnopolski konkurs literacki na powieść, zbiór opowiadań, tom wierszy i dramat, zorganizowany przy współudziale Wydawnictwa Łódzkiego z okazji 40-lecia PRL, którego jury przewodniczył krajan Wiesław Jażdżyński (1920–1998). Laureatami konkursu byli też pisarze z Kielc i świętokrzyskiego regionu.

Prezesowałem wówczas (1973–1996) Kielecko-Radomskiemu Nauczycielskiemu Klubowi Literackiemu, z której to roli musiałem zrezygnować, gdy – po różnych perturbacjach w Oddziale ZLP – kierujący nim (1991–1996) Andrzej Lenartowski zaproponował mi przejęcie trudnej do utrzymania w ręku przewodniej pałeczki. Przejąłem ją w listopadzie 1996 r., przecinając „grubą kreską” swary i kłótnie, reanimując bankowe konto, zlikwidowane wskutek braku opłat na jego utrzymanie (przez kilka lat nie zbierano składek członkowskich). Zaczynaliśmy w 14-osobowym składzie niejako od zera. Potrzeba było ekwilibrystycznych wprost wysiłków, by stanąć na nogi. Wiedziałem, że renomę Oddziałowi może najszybciej przywrócić jakieś nadzwyczajne pociągnięcie. Zainicjowałem utworzenie własnego czasopisma. Już po pół roku od objęcia prezesury wyszedł pierwszy numer naszego kwartalnika, któremu powodzenia po wizycie w Kielcach życzył – mocno obecny na czołowych jego stronach – Gustaw Herling-Grudziński (wspominam dziś o tym w 20. rocznicę Jego śmierci). Nasz „ŚKL” pod moją redakcją naczelną nadspodziewanie szybko, bo już w 1999 roku, został nagrodzony przez Marszałka Województwa Świętokrzyskiego, niebawem po rewelacyjnie urodzajnym Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Mikołaja Reja (rozstrzygniętym w grudniu 1998 roku), którego jury sekretarzowałem.

A trzeba to dziś otwarcie przypomnieć, że zaczynać w Oddziale przyszło mi niemal od nowa, borykając się z trudnościami prawie w osamotnieniu. Gdyż wypadło w czasach, w jakich – przy wszystkich walorach transformacji ustrojowej – wolny rynek okazał się niemożliwą do sprostania próbą dla tzw. organizacji pozarządowych, zdanych na symboliczną pomoc finansową ze strony państwa. Możliwość utrzymania się Związku – całego, w skali ogólnokrajowej – ze skromnych składek członkowskich i kapryśnej łaskawości sponsorów okazała się piękną złudą. Stan posiadania Związku z roku na rok zatrważająco malał. Kiedy w akcie desperacji prezes Zarządu Głównego Piotr Kuncewicz (1936–2007) podjął rozpaczliwą decyzję sprzedaży służbowego samochodu, by utrzymać biuro, kiedy w parę lat później stracił kultowy Dom Pracy Twórczej w Oborach, podniosły ceny ponad wytrzymałość kieszeni literatów zakopiański DPT „Astoria”, hotelik Domu Literatury na Krakowskim Przedmieściu, kiedy wreszcie nie zdołało utrzymać siedzib większość z 21 regionalnych oddziałów (z uwagi na notoryczne zaleganie z czynszem), wyszło na jaw, że każda forma działalności w Związku musi być okupiona nie lada poświęceniem wszystkich, którzy, podejmując ją, zaszczyceni wyborem w tajnym (na dodatek) głosowaniu, zobowiązują się tym samym do wykonywania jej w myśl statutu bezinteresownie z osobistą inwencją i ogromnym zaangażowaniem własnych sił i środków. Tak czyni to od wielu już lat prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz. Na taki wysiłek – pasjonujące skądinąd wyzwanie – zdecydowałem się i ja, przejmując w listopadzie 1996 roku funkcję prezesa Kieleckiego Oddziału, sprawowaną do chwili obecnej z woli wyboru przyjaciół w naszej świętokrzyskiej literackiej rodzinie – jak mawiamy z satysfakcją (powiększonej o grupę tych, którzy przylgnęli do nas z wyboru przy wstępowaniu, pomimo zamieszkania poza Kielecczyzną oraz tych, którzy przeszli z innych oddziałów – działo się to zawsze bezkonfliktowo3)). I skoro nam się jakoś wspólnie harmonijnie układa, nie są to słowa czczej przechwałki.

Gdy się oglądam za siebie, myślę ze wzruszeniem, że pod każdym względem (stricte literackim, promującym własną twórczość – także przez własny organ i aktywną działalność wydawniczą blisko współpracujących oficyn i liczne przekłady za granicę, pielęgnującym najwartościowsze tradycje regionalno-ogólnopolskie, jak też niebywałym rozmachem organizacyjno-animatorskim) w ciągu minionych 24 lat – okres, za jaki z dumą odpowiadam, mając do pomocy sprawne kadencyjne zarządy i członków Zespołu Redakcyjnego „ŚKL” – osiągnęliśmy po wielokroć więcej, niż zapowiadał początkowy 12-letni czas konfliktowych, ambicjonalnych poróżnień, napięć, prowadzących do częstych i destabilizujących przetasowań personalnych w składach zarządów, choć sam paroletni początek zdawał się być obiecujący. Wszystkim przyjaciołom, którzy mnie wspierali i na których mogę obecnie polegać, jestem z całego serca wdzięczny.

Zaproponowałem, by tegoroczne numery, ten podwójny i następny podwójny „ŚKL” złożyły się razem na swoistą 2-tomową antologię indywidualnych autoprezentacji członków naszego Oddziału ZLP i pisarzy, krytyków literackich, których wieloletniemu zaangażowaniu najwięcej zawdzięczamy, przy czym kolejność odsłon – po grupie reprezentujących obecny Zarząd Oddziału i będących członkami Zarządu Głównego oraz przewodzących Komisji Rewizyjnej i Sądowi Koleżeńskiemu – nie wynika z jakichkolwiek preferencji; na dowód moją autoprezentacją „zamknę” 2-tomową „całość”. Cudzysłowy oznaczają, że nie kończę, dając szansę udziału w numerach przyszłorocznych tym, którzy z różnych powodów nie zdążyli przygotować i nadesłać elektronicznie niezbędnych materiałów.

Trzymamy mocno w objęciach wbrew koronawirusowym obostrzeniom przychodzących nam w sukurs na każde zawołanie przyjaciół z Zarządu Głównego ZLP.

Obecna dotkliwa pandemia niweczy większość zaplanowanych i przygotowywanych wcześniej naszych przedsięwzięć. Nakazuje – być może nawet wielomiesięczne (do czasu wynalezienia lekarstwa i szczepionki) – poniechanie plenerowych spotkań literacko-artystycznych w ulubionych, inspirujących twórczo miejscach. Wykreślam z kalendarza, jakbym zadawał sobie ból, ukochaną Żeromszczyznę ze Świętokrzyską Satyriadą, profesjonalne i pełne terenowych poznawczych wypadów Staszowskie Lato Literackie, buski Ponidziański Plener Literacko-Plastyczny, Posiady Literackie „U Szymborskiej” w zakopiańskiej Astorii, plenerowe spotkania nadmorskie (w Kołobrzegu, Międzywodziu) czy równie cenione w Kazimierzu Dolnym. Mieliśmy być w październiku z rewizytą w Bari na południu Włoch za ubiegłoroczne wspaniałe rozmowy, spacery łodzią mknącą skroś przymorskiej zatoki od Międzywodzia do Kamienia Pomorskiego w związku z przygotowywanymi tomami dwujęzycznymi, ale i tę frajdę trzeba odłożyć na nie wiadomo kiedy.

Zupełnie inaczej będą przebiegały zaplanowane z początkiem roku lekcje literackie w szkołach średnich Kielc i na terenie województwa. Obmyśliłem specyficzny ich tok medialny z wykorzystaniem nagranych w studio kieleckiego WDK im. J. Piłsudskiego płyt audiowizualnych z 45-min. autoprezentacjami kilkunastu autorów – wielkie dzięki od nas wszystkich za bezinteresowne podjęcie propozycji z gorącą życzliwością panu dyrektorowi Jarosławowi Machnickiemui i za jej pracowitą realizację panu Krzysztofowi Herodowi, Małgorzacie Chmiel przy wsparciu technicznym Mariusza Czechowskiego, Radosława Wojcieszka! Płyty odtworzone w szkołach posłużą za podstawowy przekaz medialny w uzgodnionym kontakcie z autorem do rozmowy o naszym 36-letnim wkładzie w ogólnopolski dorobek ZLP i na rzecz regionu, i o własnych twórczych dokonaniach.

Zapewne również tylko medialnie przeprowadzimy panele dyskusyjne poświęcone najważniejszym problemom trapiącym Związek, jakie obmyśliłem z zaproszeniem do udziału grupy zainteresowanych nimi literatów z różnych stron kraju przy wiodącym tenorze prezesa ZG Marka Wawrzkiewicza. Przebieg panelu, zautoryzowany, przekażemy na portal ZLP i w skrócie opublikujemy w przyszłorocznych numerach „ŚKL”.

Piotr Kuncewicz w rozmowie ze mną dla miesięcznika „IKAR” powiedział, że to właśnie literatura jest kieleckim sztandarem. Za prędko nie załopocze festiwalowo przy pełnych salach ten sztandar. Smutno będzie powiewał, być może, gdzieniegdzie podczas bardzo „rozsadnych” (2 m) kameralnych salonów literackich w kieleckich bibliotekach i ośrodkach kultury. Albo będzie, zrolowany, czekał na pełne rozwinięcie w kieleckim DŚT – naszej adresowej siedzibie. 

Stanisław Nyczaj
__________

1) piłsudczyka, twórcę o legendarnym wprost życiorysie socjalisty, zesłańca, podróżnika, żołnierza i działacza, autora cenionych tomów wspomnień i reportaży z podróży dalekowschodnich, cyklu nachylonych ku polityce powieści: W szponach (1918), Łańcuch (1919), Topiel (1921), twórcy poczytnych dzięki zaletom narracji bajek trawestujących znane motywy baśniowe (np. Bajki o Żelaznym Wilku, 1911), dwuczęściowej powieści historycznej Beniowski (1916), ukazującej postać silnego człowieka, przywódcy i organizatora, tomu wspomnieniowego Droga do wolności (1939), Dziennika z lat 1938-1939, zawierającego m.in. opis oblężonej i walczącej Warszawy, Pamiętników spisywanych w latach hitlerowskiej okupacji, wydanych w znacznej części w edycji Dzieł na stulecie jego urodzin.

2) autora m.in. głośnej trylogii Żółty krzyż (1932-1933), dającej przejmujący obraz wojny i jej niszczących skutków, najwybitniejszego w polskiej literaturze przedstawiciela nurtu pacyfistycznego, ważnego i dla całej literatury europejskiej.

3) Prócz literatów zamieszkałych w Kielcach:

Liliany Abraham-Zubińskiej, Zdzisława Antolskiego, Romualda Bielendy, Krystyny Cel, Henryka Kawiorskiego, Beaty Kępińskiej, Grzegorza Kozery, Elżbiety Kwasowskiej-Jachimowskiej, Jana Lechickiego, piszącego te słowa, Ireny Paździerz, Barbary Sierakowskiej, Kazimiery Szczykutowicz, Władysławy Szproch, Zbigniewa Toborka, Tadeusza Wiącka, Marii Włodno, Leopolda Wojnakowskiego, Anny Zielińskiej-Brudek, Ireny Żukowskiej-Rumin;

zamieszkałych na terenie województwa świętokrzyskiego:

Pelagii Borowskiej w Wiośnie k. Radoszyc, Anny Błachuckiej w Małogoszczu, Jana Adama Borzęckiego w Sandomierzu, Elżbiety Chuchmały w Ostrowcu Św., Jarosława Edwarda Gryza jw., Elżbiety Jach w Skarżysku Kościelnym, Dariusza Kaźmierczaka we Włoszczowie, Benedykta Kozieła w Połańcu, Elżbiety Musiał w Końskich, Małgorzaty Spychaj w Ostrowcu Św., Zofii Walas jw., Ryszarda Zamojskiego w Sandomierzu,

należą do naszego Oddziału ZLP zamieszkali poza Kielecczyzną:

Joanna Babiarz-Szot w Nowym Sączu, Jan Chruśliński w Warszawie, Stanisław Fornal w Lublinie, Barbara Gajewska w Piotrkowie Tryb., Wojciech Kajtoch w Krakowie, Jolanta Kutyło-Lewandowska w Toruniu, Dorota Kwoka w Rzeszowie, Monika Mazur w Radomiu, Teresa Opoka jw., Uta Przyboś-Christiaens w Warszawie, Joanna Rzodkiewicz-Nowocień w Krakowie, Irena Stopierzyńska-Siek w Warszawie, Emilia Tesz w Tomaszowie Maz., Bogusław Wiłkomirski w Warszawie, Iwona Zielińska-Zamora w Łodzi,

Wawrzyniec Marek Rak zamieszkały w Gyor na Węgrzech (związany z tamtejszą Polonią).

Ponadto blisko z naszym Oddziałem i „ŚKL” współpracują literaci: Stefan Jurkowski z Wrocławia, Anna Maria Musz jw., Szczęsny Wroński z Kielc (były członek Oddziału), Edward Zyman z Toronto (związany z Polonią Kanadyjską), Marlena Zynger (Ewa Bartkowiak) z Warszawy (red. nacz. „LiryDram”).

Przed trzema laty powstał – znacząco wspierający nasz Oddział – Klub Przyjaciół Świętokrzyskich Literatów, którego przewodniczącym został Jacek Wiatrowski – animator życia kulturalno-artystycznego w regionie świętokrzyskim, współorganizator konkursów pn. Świętokrzyska Satyriada.

 Stanisław Nyczaj

 stanisaw nyczaja

Proporzec ocalałego

Cóż, nie wyrobił na koronawirażu

i nie zdążyłem pochwycić go za ramię,

by mógł powalczyć dalej.

Uderzywszy o bandę ogrodzenia,

roztrzaskał przy tym swój mozolnie

[zbudowany świat,

poza którym nie miał niczego
 

Gdy po finiszu na ostatniej prostej

dotarłem – pierwszy do mety,

podczas honorowej rundy zwycięzcy

zabrałem leżącego na plecy,

postawiłem przed wiwatującym tłumem na nogi.


Chwiał się, obolały,

więc podparłem swym ramieniem jego ramię,

by też podniósł rękę,

aż tłum ze zdumienia na chwilę oniemiał.

 

I naraz poczułem,

jak z wolna doń wraca

poskładany z kawałów ten mały jego świat

z łopocącą w drżącej dłoni

wielką jak proporzec nadzieją.


I cały stadion

na znak nadziei oszalał!

Wiersz dnia na portalu Pisarze.pl (12 czerwca 2020): https://pisarze.pl/2020/06/12/stanislaw-nyczaj-proporzec-ocalalego/.