W gnieźnieńskiej katedrze
Wydawało mi się
że ktoś mnie zawołał
A ja jestem tam
gdzie
być nie powinienem
Czym wykupię życie
Tylko życiem
coś mi podpowiada
Słowo obarczone zadaniami
których udźwignąć nie podobna
Uniosła w górę moje oczy
łzami naznaczone
biel hostii przebywająca
w niebieskości
rozchylona w kształcie
zwycięstwa
Przed Grotą Jasnej Pani
Ciągle nie wiem
co Bogu bliższe
śpiew słowika
czy moja modlitwa
* * *
Maleńki krzyżyk leży na nocnym
stoliku
błyszczy nie tylko srebrem
Upewnia od początku
że nie jedynie ja cierpię
* * *
Przygląda mi się późna
godzina wieczorna
bezwiednie przechodząca
w noc
Odwracam się do ściany
pełnej wspomnień
i obrazów
Nie kończę pacierza