Co pierwsze?
Miłość odnaleziona, całkiem nowa,
słowem zwielokrotniona.
Tarzać się w przepastnej trawie
i nie trzymać się ścieżki,
choć trzeba,
by przemierzać pokoje
oraz wnętrza
i szukać ocalenia w zawsze
pierwszych promieniach słońca,
niweczących zwątpienie
następnego dnia.
Kobieta skazuje się na czekanie,
po chwili rozkoszy
milczenie oddajemy przyspieszonym
oddechom.
Tylko nie wiedzieć:
czy kochanie dusz pierwsze,
czy kochanie ciał.
W zupełnym zmęczeniu jest najwięcej
nas.
Gasząca światło
Johnowi Sloanowi
Obdarowują się milczeniem,
w którym mówi wszystko
prócz nich samych.
Oni dostępują siebie.
W pończochach przewieszonych
przez poręcz łóżka
zastygł kształt kobiecych nóg.
Głowa mężczyzny nieruchoma
opleciona gorejącymi dłońmi,
oczy chcą uciec
przed niepokojem.
Kobieta podtrzymuje koszulę
unoszoną rozedrganym powietrzem,
prawa ręka sięga kinkietu,
jak słońce
spienionego morza.
Dojrzewa pragnienie.
Dopełnia się cisza oczekiwania,
otwierając miłość.
Światło za chwilę
zgaśnie.
Miłość
Rozłupuję owoc.
W jego wnętrzu
zanurza się dotyk,
wypełniając posłannictwo
dłoni.
Uścisk rąk przełamuje
zapach
twego ciała,
a łza w oku
dowodem spełnienia.
Znaleziona
przynosi
radość poznania.
Spotkanie
Wpatrzony w ciebie
gonię twoje rozbiegane
oczy.
Ciało pozostaje nietknięte.
Czy mi przychylna jest
nagłość chwili wspólnej.
Wspieram się rozedrganym
powietrzem,
które jest i go nie ma,
oddane bez reszty naszemu
spoglądaniu.
Co mi niesiesz w tajemnym
uśmiechu,
gdy przechodzisz obok
siebie?
Księżniczko okolic piękna
wołam ciebie
we mnie.
Stworzona na podobieństwo
moich wyobrażeń
nocnych,
wczoraj objawionych.