nie ma końca przestwór rozkołysany
nie ma gdzie zakotwiczyć wzroku
pękła nadziei rozpaczliwie rzucona lina
a morze bawi się łupinką miotaną wichrami
przerzuca ją z dłoni w dłoń z fali na falę
jakby chciało rozbitkom wydrzeć ostatni oddech
czy pozwoli im dopłynąć gdziekolwiek
skoro nawet niebo dawno w nim zatonęło...