W zakamarkach szuflad,
W dawno nieotwieranych książkach,
Obok kosza na śmiecie, na kopercie
Z urzędowym listem znalazłem
Strzępki wierszy, pytań zadanych światu,
Ale również sobie.
Po co je pisałem, skoro nie zostały w uchu,
Oku, sercu i w mózgu choć tego
Najmniej się mogłem spodziewać?
Komu przeczytałem ten wiersz, gdzie
Zdarzył się ten krajobraz,
Ta burza w szklance wody,
Ten przelotny deszcz
I ten nocny piasek w oczach?
Kiedy to się stało?
Kim była ta dziewczyna,
Którą mogłem pokochać?
Co znaczą te sprawy, dla których
Nie poszedłem na spotkanie?
Jaki był ten spazm, rozpacz, otwarcie oczu,
Widok obcego miasta, jeleń
Biegnący leśną ścieżką, zasypianie?
Po co pisałem, po co piszemy,
Skoro nam to przeszkadza
W oglądaniu seriali telewizyjnych
Albo osłupiałych nocy?
Po co jesteśmy my,
Przeżytki bezpowrotnie minionych epok,
Skoro nikt nas nie używa,
Nawet jako mgliście migoczących
Latarek z gasnącą baterią?
Trupki wierszy, zwłoki zadufanych pytań,
Nieuleczalne odpowiedzi.
Może czyta je Pan Bóg, on ma wiele czasu,
Jeśli nie ogląda seriali w telewizji Polsat.
Uwierzmy, czym prędzej uwierzmy w Pana Boga. Niech będzie tym czytelnikiem,
Który w nas, samotnych,
Jeszcze trochę wierzy.
marzec, 2006 r.