Rozeszli się wszyscy – została tylko północ,
naga jak wspomnienia w chwilach samotności.
Modlitwa nie niesie ukojenia,
jak tamte spotkania w czas winobrania,
w bezpiecznych zasiekach porośniętych bluszczem
pod parasolami młodych lat, gdy wszystko było piękne.
Więc życie niby to samo.
Te same latarnie odświeżają pamięć – a jednak...
Rozglądasz się powoli z trwogą bez nadziei,
sam pośród długich cieni, które sobą pochłaniają wszystko.
Co czujesz skazany na samotność w rozmowie z samym sobą,
gdy przeszłość jest szarym wygasłym witrażem
a ty dogasającym kandelabrem?
Płomień się kołysze.
Powieki ciążą jak noc, na której ani jednej gwiazdy.
Księżyc zawisł nad oknem i drwi szepcząc ci do ucha
teraz jesteś już tylko gwiazdą spadającą w ciemność.