Zabłąkane kaczątko
Przyszło kurczę do prosiątka:
- Już przez cały dzień się błąkam!
Czy o mamie mej nic nie wiesz?
- Nie, nie było jej tu, w chlewie!
Poszło kurczę więc nad strumień:
- Mamy znaleźć swej nie umiem!
Nie spotkałaś jej tu żabko?
- Kwoka u mnie bywa rzadko!
- A ty? Powiedz mi motylu!
- Tak! Widziałam ją przed chwilą,
i ty ujrzysz mamę swą dziś,
bo kto pyta, ten nie zbłądzi!
Druh Ogórek
Okropne rzeczy tu się wyłuszczy,
czyli na talerz wyłoży -
o tym, co przeżył straszny Duch Puszczy
i duch Ogórek Ambroży.
Już przed wyprawą dzielny Ogórek
potworne znosił katusze-
długo w swych spodnich zaszywał dziurę
nim w leśną zaszył się głuszę.
Brnął przez ostępy z odważną miną,
ciężko się biedak mozolił,
a potem marnie w tym lesie zginął,
ponieważ nie wziął busoli.
- Ach, nasz Ogórek, gdzie się podziewa?
- głośno biadali druhowie.
Ciągle się któryś drapał na drzewa,
albo się drapał po głowie.
W borze zaś ciemno było i głucho,
krążyły zjawy rogate.
Ogórek bacznie nadstawiał ucho,
niestety, w uszach miał watę.
Zmęczony, wreszcie podparł się kijem,
po czym tak rzekł z miną hardą:
- W tej puszczy chyba namiot rozbiję
oraz trzy jaka na twardo.
Później się jednak wstrzymywał siłą,
by nie zakrzyknąć w głos: - Mamo!
bowiem mu ciężko na sercu było
i na żołądku tak samo.
Zewsząd wylazły płazy i gady,
więc smutny księżyc zza chmurek
wyjrzał pyzaty, zziębnięty, blady-
zupełnie jak druh Ogórek.
Ponad drzewami przeleciał puchacz,
nietoperz ukrył się w cieniu -
wtedy Ogórek zobaczył ducha,
którego miał na ramieniu.
Druh nasz przed duchem padł na kolana
i wrzasnął: - Wszystko skończone!
Jeśli nie zmieni się nic do rana,
to ciebie, duchu, wyzionę!
Lecz rankiem wreszcie go odszukali
druhowie, nie żadni zbóje.
- Czuj-duch, Ogórek! posłyszał z dali
i jęknął: Ducha nie czuję...
W ten sposób kończy się ta opowieść,
której nie bierzcie zbyt serio,
chociaż jest wielu, mili druhowie,
takich Ogórków z mizerią.