Identyczne w konstrukcji. Równe wizualnie.
Najliryczniej na świecie miłość rymujące.
A intencje autora chronią tak genialnie,
że jak we mgle badacze pośród wersów błądzą.
Czy adresatem wyznań był protektor-hrabia?
Czy adresatką próżna dwórka? Lub czy bliskie
prawdy jest to, że właśnie rym Williama zwabiał
gdy pragnął „tylko śmierci znużony tym wszystkim”?
A jeżeli te strofy to najczystszej wody
gra elokwentna erotycznej wyobraźni?
A może kpina z formy i kanonów mody?
Czy uwięziona w rymach rzeczywistość jaźni?
Dotąd wpędza w dyskomfort badaczy sonetów
szkolne pytanie: Co na myśli miał poeta.