Zbyszkowi Januszewskiemu

Ten facet serwujący piwo w pubie wiejskim.
Zapobiegliwy husband. Kochający daddy.
Z metryką po angielsku oraz niemowlęcą
wizą do Argentyny bez podróżnych śladów

chroni pamięć po ojcu. Po sowieckim łagrze
diariusz z naskórka brzozy. Rzeźbione modlitwy.
Jakieś Nowe Wilejki, Wilna, Białowojsze,
niepojęte Andersy, egzotyczne bitwy...

Mógł ojciec opowiedzieć. Lecz umarł przed czasem.
Mogły przemówić zdjęcia. Ale ich nie było.
Mógł więc nie móc. Lecz nigdy nie dopuszczał klęski.

Z intuicją w paszporcie tropił ślady, miasta,
adresy, telefony... Dziś pijemy wino
Na farmie z polską duszą – z kuzynem angielskim.