Brakuje mi paru chwil
na własność
dystansu w zadumie
nad dogasającym żarem
zamykam oczy
czuję przelotny szept jutra
księżyc ustępuje miejsca
miękkiemu światłu Poranka
ciepłym pulsem
wpisuję się w jego świeżość
aby nadać sens bliskości
wtulam w pień
własny skrawek nieba