czyli o cudzie urbanistycznym
w samym środku dawnej Polski
osteoporoza wiekowych budynków z cegły
rokuje tutejszym jak najgorzej
belki siłą woli nie grzebią
tych co niegdyś chadzali na pochody majowe
zaprawa nic tu nie dała i nie da
choć przyzwyczajenie drugą maturą
czerwień blaknie z dekady na dekadę
zwisają rynny przetarte na kolanach
woda wycieka z krwioobiegu
ostatnia kropla popełni samobójstwo parując
w życiu bym nie pomyślał
że szarość może być tak czerwona
jak w Żyrardowie