na jednym metrze świata sto pięćdziesiąt śmierci
pisków, chrzęstów, tupotów malusieńkich nóżek
stopionych pancerzyków i zwęglonych ciałek
norek, schowków, legowisk uwięzionych w dymie

świat się skończył, spopielił
wszystkie piętra łąki zanurzone
w duszącej, osmalonej ciszy

sterczą suche badyle sczerniałe ze zgrozy
jak drabiny do nieba z nagła rozstawione...