proste, okrągłe
strażniczki rubryk
sprawozdań, policzonych rzeczy

zera nie mają twarzy wykrzywionych bólem
nie konają, nie krwawią, nie wydają trupiego zapachu
ustawiają się w długich rzędach z wymaganą precyzją

liczby... niepoliczalnych nieszczęść
ciągi... nieskończonych tragedii
zamęczone, przysypane gruzem,
wyciągnięte z błota cyfry
ma-te-ma-tycz-nie mil-czą-ce

a przecież śmierć – jak narodziny
winna być pojedyncza

kiedy rozkładam ją na miliony
nie umiem odczuć

umiem tylko milczeć w nieskończoność...

chyląc głowę
razem z pochyloną
... dwójką