za czerepem pagórka w fioletowym jarze
leży w piasku złota maska
cezara
przy niej milknie rękojeść kryształowego
miecza
– błyszczą monety z wizerunkiem
archanioła
i krople krwi szkarłatnego
jednorożca
– niesie się szept żałobnych chórów
i pomruk drapieżnych kotów
– niebo płonie jak drzewo sandałowe
chmury gasną jak całun jedwabny
– suną na zachód sine smugi
niebieskie kohorty
czuć zapach cynamonu
czosnku i jodu
co się miało stać
nadeszło
co miało odpłynąć
znikło
– serce bije miarowo krew
podąża donikąd
kończy się
święty
sen