rybak z delf wsiada do łodzi i wpływa w mrok w jego żyłach połyskuje atrament meduzy i burzy się cierpkie wino tyle razy ruszał na połów tyle nocy pod gwiazdami dumał o losie odysa i zemście afrodyty tyle świtów witał solą na ustach – w oczach lśniło mu złoto-srebrne morze a brzegi jońskich wysp mieniły się jak kolia łez posejdon chmurnie patrzył jak płynie w dal horyzontu i syreny śpiewały żałobną pieśń

rano wyciągnął z sieci trzy dorodne mureny uderzały grzbietami o burtę chwytały powietrze i obnażały kły jakby chciały powiedzieć: gotuj się na spotkanie z charonem on brał jedną po drugiej i uderzał głową o kotwiczny kamień aż burty spłynęły krwią termopilską

– już wraca do portu widzi czarne oliwki czekających kobiet
i połyskujące na wzgórzu
ostrze pierworodnego

o matko grecjo! tylu synów pochowałaś w kamienistej ziemi tyle serc rozdarto
pod twoim niebem tylu żołnierzy kroczyło drogą na peloponezie
na lesbos na samos

o matko grecjo! tyle dziewcząt krzyczało z rozkoszy poczynając braci achilla
tyle ciał falowało jak ikaryjskie morze tyle ust piło słodycz z zimnych
warg marmurowego apolla

matko grecjo! ty stale słuchasz modlitw niewiast
i dopowiadasz odwieczne
kyrie eleison

gdybym mówił językami ludzi i aniołów – pisze św. paweł – a miłości
bym nie miał stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący

a ty rybaku z delf kochałeś ludzi ptaki i skały nawet gdy sypałeś piach na powieki
ojca wpatrywałeś się w ikonę dziękowałeś bogu za dzień
z onyksu i szeptałeś
kyrie eleison

św. paweł też pisze – gdybym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice
posiadł wszelką wiedzę i wiarę tak iżbym góry przenosił a miłości
bym nie miał byłbym niczym –

a ty rybaku kochałeś rześki szum morza i fioletowy głos cykady
wielbiłeś czarny płomień cyprysu i słodką krew pomarańczy

o matko grecjo! ty od wieków odprowadzasz starców na cmentarz
witasz uciekinierów u złotych brzegów i płaczesz
gdy tańczą zorbę przy ognisku

o matko grecjo!
o dobry rybaku!

kyrie eleison

2004