(leśmianowski wiersz napisany dawno temu)
pośród śnieżnej zimy sunęła po przestworzu
gubiły się marzenia długie kreski łyżew
chmury wiatrem splątane do słońca lub wyżej
biegły nieskończone jak dym lub woń mrozu
dwunastu nurków tłukło lód by do niej wyjść z otchłani
ona w horyzont się rozwiała
jaby ich urok mając za nic
o prędzej skruszmy zimny lód zanim dziewczyna nam uciecze
tak waląc w lód dwunasty nur do jedenastu innych rzecze
wnet wyszli na świetlisty ląd
dusioł topielec ich nie strzymał
na lodzie nicość puste kreski
gdzieś odfrunęła w mgły dziewczyna
o prędzej pójdżmy po tych śladach zanim dziewczyna nam uciecze
rozbiwszy lód dwunasty nur do jedenastu innych rzecze
mróz ostro trzymał na jeziorze
zmroził ich ciała
szepnęli biada
a potem cienie szły po lodzie
po tych dziwacznych białych śladach
mróz ni topielec nas nie strzyma dziewczyna już nam nie uciecze
sunąc po lodzie dwunasty cień do jedenastu innych rzecze
aż dogoniwszy tę dziewczynę zdenerwowali się szalenie
bo miast ciulików
jak wiadomo
mieli już tylko zmarzłe cienie