Wspinam się na górę Synaj
na dwugarbnym wielbłądzie
pod górę pędzi jak szalony
a obok pokrzykujący Beduin
Czasem wydaje się
że runę w przepaść
wielbłąd rwie do przodu
w kieracie pośpiechu
ktoś czeka
Przede mną schody Mojżesza
czas stanąć przed trudnym wezwaniem
skalistych schodów
Do drogi życia
dorzucam kilka pragnień
idąc
Mgła zasłoniła wschód słońca
można być na szczycie
i nic nie dojrzeć
zwłaszcza
tych na dole