Zbierając polne bukiety

Niechaj się wiersz za mnie nie rumieni,
kiedy ginę pośród wysokich traw.
Błękit wpełza w oczy.
Wiatr układa zwichrzone włosy –
próbuję oswoić z nim palce.

Przywiódł mnie na te bezdroża wonne
taką nieokiełznaną - nawet chciał zerwać
ze mnie sukienkę, sięgnąć dogłębnie,
w samo epicentrum.

Zatracona w dotyku zwalniam tętno,
upadam miękko na łąkę,
która sięga samego nieba.
Niebo, jest wszędzie na ziemi -
ziemia mi przychylną.

28 maja 2011

Czas plącze drogi
dedykacja dla syna

- No to lecę, bo chcę - spojrzał na swoje stare walizki:
jedna była większa od drugiej.
- Wrócisz?
- Oczywiście, że wrócę – zapewnił

Kiedyś był taki mały,
miał mnóstwo zabawek i cocolina.
Snuł te swoje światy/marzenia,
a ja zdobywałam się na cierpliwość
dla jego gadania - aż zaczęło działać.

Dojrzał -
wyjechał w przeddzień dnia dziecka.
Nie umiał kłamać,
nie kłamią o nim moje wiersze
i dlatego jest taki oczywisty.

Co u mnie? - nastała pora
truskawkowego nosa, przesuwania
palców po powiekach, wrastania w ziemię.
Rodzę obłęd w rękach, kiedy łapię się
na trzymaniu ściany.

27 maja 2011

Preludium ciszy

Nie przypadkowo zamieszkałam,
gdzie studnia ziemię sączy –
korba z łoskotem topi wiaderko
- rozbija się między echem
a ciszą.
Podłoga ziewa zimnym marmurem,
kuchenka na popiół podgrzewa łzy,
- gasną między kubkiem herbaty
a ciszą
Okna wyskakują na pobyt z lasem.
Bywa, że się w nim zakorzeniam
i choć w pobliżu nic się nie dzieje
- układam pieśń, między szelestem
a ciszą.
Tak się składa, że siedzę i patrzę
na ściegi mrówek dreptane w trawie,
trawa wgryzła się w ziemię -
między płochliwą sarną
a ciszą

My

z domu pogubionych lubaczowian
Syn kochanki Norwida,
córka służącej Potockich.
Za naszą i waszą - ojców walecznych
Unitki, szkaplerzne ciotki,
ci, co uczyli rysować Chrystusa
- pytali o nazwy pochodne.
Tu jest to miejsce, gdzie ścisza się głos;
pisząc nikomu potrzebne wiersze
i wymyśla na podobieństwo kamienia.
„nie powiadaj że nikt cię
nie chce gdyż jesteś o wiele bardziej
słodki aniżeli wiatr który sam siebie wyssie
E.T- Dycki”

13 styczeń 2010