bar mleczny rajska jeden
stoły łyżki talerze zupy
brudne ręce
drżące oczy
żebraczy chłód
ktoś z kapelusza wygrzebał
pięć złotych
- chodź Pesel
pójdziemy na wino
- nie rozdziobią nas
władcy świata opłaceni
kurewstwem

nie nakarmią nas
ołowiem i drwiną
w poczekalni
za rzeką okazji
pociąg intercity czekał
na wybrańców
demokracja
a demos zaklęty w szept
Pesel stał
patrzył jak tłum
dłubie w nosie
nie dostrzegał
brudnych rąk zdeformowanych uczuć
ale lśniły w słońcu kolorowe krawaty
dzwoniące komórki
każdy liczył czas
postnamiętnie
Pesel postanowił poddać się