Idziesz
dźwigasz na plecach
krwawe drzewo świata
upadasz pod ciężarem podnosisz się z prochu
w środku nocy artysta
przy świetle kaganka odtwarza twoje kroki
przywołuje wieczność
w wielkim mozole pada na kolana
w ekspresowym pociągu
zanurzona w wygodnym fotelu
z słuchawkami na uszach słucham twojej drogi
rozpisanej na głosy w najnowszym nagraniu
czy przewidziałeś mój pociąg idąc na Golgotę
grające urządzenie wielkości kamienia
z ciemności z blasku moich czasów wołam Cię myślami
czy słyszysz moje myśli z dalekiej przyszłości
moją ułomną mało świętą drogę
z głębokości wołam do Ciebie
z otchłani miękkiego fotela
z pędzącego za oknem świtu
z drogi która mija