Bez ciebie czuję, jakbym miał na sobie
końską uprząż. Każdego dnia.
Miedziane dzwonki przy niej
potrząsają sylabami twojego imienia.
Potykam się na czwartej, jak ty nieobecnej,
uderzając czołem w za niską futrynę.

Przewodniczka opowiada,
że po wyjściu za mąż
dziewczynie obcinano włosy,
bo kryła się w nich magiczna siła,
demony zła, pokus, rzucanie uroku;
mimo to
nie pozwolę ściąć twoich włosów
nikomu.
Nad Tverem znowu chmury
i błyskawice,
jeszcze wczoraj
pełne twojego śmiechu,
ale
samotność płynie nad jeziorami,
nad literami twojego imienia.
Jeszcze nie jestem gotowa
tańczyć tylko dla ciebie – mówiłaś,
gdyż boję się w tym zatracić
i patrzyliśmy jak inni
tańczyli karaoke, czardasza
i czeską polkę.

27 V 2010