Pamięci Piotra Kuncewicza

Kiedy zwiotczał twój dziesięciopalczasty ból
zadrżała zieleń i zadudniły podziemne źródła
Być może spadał jak wysuszona skóra węża
między papirusowe zwoje w bibliotekach

Pamiętam jeszcze tę nagłą noc walkirii

gdy razem pijąc czystą żytnią szukałeś swojej małgorzaty
w podczerwieni burdelu i rozbierałeś ją z czarnej bielizny
z jej sześciu wieków młodości aż do samych trzewi
a my śpiewaliśmy wciąż starą pieśń o królu z thule
aż w końcu dotarliśmy do wzgórz w brocken

by później samotnie wracać z twoim cieniem
do sześciu matek Prapoczątku i Kresu europy fausta

a zza horyzontu wypłynęło słońce z niewidzialną jasnością

i było tak jakbyś zaklinał cień w ogromniejący kamień
i było tak jakby z głębi wszechświata goj patrzył na ziemię

chcąc zrozumieć naszą wędrówkę ku zapomnieniu
zatrzymałeś oddech w dzikim płomieniu i urnie