Jaszczurki i węże
znając kamieni ciężar
samotnie wsłuchują się w ciszę
zanadto wybujałych traw
Pragnę być jaszczurką
I myślę o ginących gatunkach zwierząt
Mówią że jestem wariatką
A w szpitalach wariaci przeżywają samotność
wtulając się między stalowe pręty krat
Malują wciąż swoje przerażone twarze
w świecie widzianym inaczej
Na przykład empedokles
uzdrawiając w selinus chorych na malarię
uwierzył że jest bogiem odpornym na żywioły
Gdy wskoczył do piekła spopielił swoje ciało
wśród ognia powietrza ziemi i wody
Odtąd jest piątym zmysłem głazu
pod który uciekają węże i jaszczurki
przed jesiennym chłodem i deszczem
A moi znajomi już nie uśmiechają się do mnie
Przechodzą obok jak ślepcy nie dostrzegając
mojego cienia na linie który jeszcze śpiewa