czytając list z pierwszego wieku naszej ery
myślałam o elly gdy zabierała w sobie czerwiec
i słyszeliśmy chrapliwe westchnienie szamanki
w lullaby of birdland jakże cicho zasnęły ptaki
wszyscy wcinali hamburgery kurczaki i chipsy
w slumsach harlemu nie śpiewano gospelsów
i nikt nie pytał gdzie się podziały potężne nogi elly
nie dzwoniły też żadne dzwony ani dzwoneczki
ucichł łoskot blaszanych bębenków i perkusji
nie dane nam było w inglewood park ostatnie safari
bo w końcu i nas jesień dopadła w samym środku lata
pamiętam starego masaja z rzymskiej opowieści
być może opłakiwał ellę albo zaklinał antyfoną bogów
by otworzyli mu niebo chociażby z jedną kroplą
lecz wody wciąż nie ma i bogowie nie sypią manny
pod baobabem rośnie słońce w jałowym piasku
w tajemnicy tkwią niepoznane znaki i uścisk dłoni
z ciągłą wędrówką cieni w czasie i przestrzeni
a ja wciąż czytam list z pierwszego wieku naszej ery
słuchając oh lady be good jakbym to ja była sępem
co więc uczyniłaś ameryce łagodna elly
że obcięto ci dwie potężne nogi jak baobaby
przecież nie byłaś nigdy sokratesem
a ameryka wciąż z łakomstwa pożera świat