jeszcze w źrenicy kropla nieba
jeszcze płomyk krwi wiedzie
w najciemniejszy zaułek komórki
idę z wami
by czuć nieustanny niepokój ziemi
kurczowo trzymającej się korzeni
by kalekim wzrokiem rozsupłać sieć nieba
uwolnić uwięzione skrzydła
idę
wsparty o mur powietrza
oswajam ogień wodę i ciemność
do stóp lgną mi skóry dzikich zwierząt
co dzień
podaję dłoń
rozkołysanej ptakiem gałęzi
pszczoła wyznaje moją radość kwiatom
może to jeszcze tylko jeden dzień
jeden kiełek bólu pod skórą
może już ostatnia mgła snu
opadnie na powieki
pójdę z wami
aż źródła moich oczu wyschną
i zabliźniona raną ust
zamieszkam małą szczelinę ziemi.