Promocja książki Zofii Sofim Mikuły „Po trzykroć mgnienie”
Tunel
…gdy świecił mi lampą nad głową…
Z Jego światłem kroczyłem w ciemności…
Księga Hioba 29:2-3
Przechodziłam przez ten tunel wiele razy,
nie tylko w snach, które nieustannie powracały,
jakby chciały zapewnić o doczesności.
Był tam, gdzie się urodziłam i w mieście wypadku.
Na Stalowej, i na zakręcie, ciasny i duszny –
jak kanały rodne matki.
Mieszała się w nim krew z ofiarowaniem.
Brnęłam wśród szaroczerwonej mazi. Wzywana –
pełzałam ku światłu.
Zofia Sofim Mikuła
Liczne grono publiczności uczestniczyło w środowej (20.09.2023 r.) imprezie w warszawskim Domu Literatury.
Była nim promocja zbioru wierszy Zofii Sofim Mikuły "Po trzykroć mgnienie".
Książka wsparta finansowo przez Instytut Literatury ukazała się nakładem Wydawnictwa Adam Marszałek.
Otwierający spotkanie prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz podkreślił zasługi Wydawnictwa dla środowiska pisarskiego i polskiej literatury współczesnej i usprawiedliwił nieobecność Wydawcy.
Na szczęście szyna, hak, belka, hamulec,
framuga, zakręt, milimetr, sekunda…
…napisała Wisława Szymborska w wierszu „Wszelki wypadek”. Czytam ten wiersz po swojemu: wypadek to życie, a wszelki wypadek, to całe życie. Całe życie jest wypadkiem albo sumą wypadków.
Kilka lat temu Zofia Sofim Mikuła uległa poważnemu, zagrażającemu życiu wypadkowi. Pisała o tym wiersze. Wiersze przeplotła szpitalnymi zapiskami, prawdziwymi i przejmującymi.
Tomik Zofii Mikuły jest przemyślaną, konsekwentną konstrukcją złożoną z wierszy i prozy. Mają jedną tonację i wspólny język, przekonują autentyzmem przeżycia.
Wiersz Szymborskiej ma szczęśliwe zakończenie.
Zofia Sofim Mikuła przeżyła wypadek. I – jak wynika z książki – on się jej opłacił.
Marek Wawrzkiewicz
Obok wzruszonej Autorki za stołem zasiedli: prowadząca promocje Maja Żywicka-Luckner i niezawodny Krzysztof Gosztyła (recytacje)
oraz Yordana Dranchuk (śpiew i fortepian)
Rozmowy kuluarowe przy lampce wina trwały długo i były bardzo serdeczne.
Stara matka
– sytuacja dziesiąta
Starsza kobieta prosi, błaga, aby ją wypuścili. Ciągle woła pielęgniarki – dzwonić nie może, dzwonki nie działają na oddziale chirurgii onkologicznej. Kiedy pielęgniarka nie przychodzi, kobieta krzyczy, przeklina.
Pacjentkę przywiązali do łóżka, traktują jako zło konieczne. Następnego dnia matkę odwiedzają dzieci, nie widać w nich czułości. Wrzeszczą – musisz zostać! Nie chcą jej w domu.
Bezczułość
Zawsze pomiędzy potwornie wielkim światem
i potwornie wielkim niebem, samotni
– Jarosław Iwaszkiewicz, Księżyc wschodzi
Pierwsze umierają oczy pozbawione blasku.
Potem gaśnie uśmiech nieofiarowany
(zmienia się w podkowę i zgryzotą trąci).
Siwą głowę schyla znacznie ku przodowi,
wybujały nadto wdowi garb trzyletni.
Zagubiona w sobie, ramiona rozkłada,
jeszcze pamiętają dawne przytulenia,
lecz do kogo je zwrócić?
Tylko kule w kącie znają ciepło dłoni.
Nogi obolałe nie poskromią schodów,
kładą się do łóżka obok samotności.
Autorką zdjęć jest Yordana Dranchuk