W ubiegłym roku zaanonsowaliśmy, przybliżyliśmy periodyk "Przypływ".
Raz jeszcze wspominamy o nim, na użytek naszych autorów, dla ich wiedzy o nowych możliwościach publikacji swoich utworów.
Poniższy tekst prezentujemy, aby chętni do kontaktów zorientowali się o zakresie zainteresowań Redakcji.
“ W bibliotece klubu Sobieski w południowej części Florydy, między rozgrywką brydżową a lampką koniaku, spotykali się czterej humaniści z wykształcenia.
Nikt już teraz nie wie, kiedy powstał ten pomysł.
Wiadomo tylko, że zakorzenił się głęboko. I że z czasem zaczął obrastać w przemyślaną inicjatywę. W magazyn literacki.
Florydzki, polskojęzyczny magazyn literacki. Fragmenty prozy, opowiadania, wiersze posypały się jak z rękawa, jak z rogu obfitości.
"Przypływ". Wszyscy zgodzili się na tę nazwę. Bo przecież przypływ to najpiękniejsza część dnia na Florydzie, kiedy ocean wzbiera, kiedy czuje się jego potężną energię, kiedy można dotrzeć do brzegu na bezpiecznie unoszącej fali. Przypływ jest samą energią, inspirującą i witalną!
Nieprzypadkowo więc nowy polski magazyn literacki południowej Florydy przyjął tę nazwę za swoją. Bo skojarzenie jest nie tylko z przyrodą, ale i z kreatywnością, z przypływem talentów, których mamy tu, okazuje się, wiele, z chęcią oddania w ręce nas wszystkich, mieszkańców Florydy, ale i mieszkańców po drugiej stronie Atlantyku, kraju, z którego pochodzimy, specjalnej unikalnej publikacji.
Znajdziemy w tym pierwszym numerze "Przypływu", między innymi, lekkie i zgrabne jak perełki, poruszające wiersze Marty Kisielewicz, oszczędną, a jakże komunikatywną prozę Jerzego Tabora, fragmenty wspomnień pierwszego szefa sowieckiego KGB Sierowa, w wytrawnym tłumaczeniu Aleksandra Janowskiego. Jest też fragment książki Anny Kłosowskiej, "Czwarta koncha", której akcja dzieje się, między innymi na Florydzie i która jest obecnie promowana w Polsce na spotkaniach autorskich.
A oto co piszą o nowym magazynie jego twórcy:
Aleksander Janowski - pisarz, tłumacz z języka rosyjskiego, białoruskiego i ukraińskiego, członek Związku Literatów Polskich:
"Beware what you wish for" powiadają Amerykanie. Dlaczego? – spyta ktoś. Bo się marzenie spełni i będziesz miał problem.
O czym więc marzyła garstka zapaleńców w Lake Worth? O własnym polskojęzycznym florydzkim magazynie literackim! Takiej papierowej, pojemnej „cegle" do czytania w ojczystym języku! Tu i teraz, na miejscu.
- Porywacie się z motyką na Słońce, przecież nawet w Polsce nie każde miasto wojewódzkie ma taki magazyn – dawali głos co rozsądniejsi przyjaciele.
- Miami nie ma, Orlando nie ma, nawet takie metropolie amerykańskie jak Nowy Jork, Los Angeles i Chicago nie mają, a wy – przepraszam - co?
A my „rozumni szałem" mimo to chcieliśmy widzieć własny, florydzki, nasz, polski, specyficzny i unikalny ,„tymi ręcyma" wylepiony magazyn literacki.
Chcieliśmy i już! No i mamy! Ot, kłopot! Pokochajcie, proszę, Państwo szczerze naszego niemowlaka. Dziękujemy."
Anna Kłosowska, filolog, romanistka, wieloletnia pracowniczka Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, pisarka i poetka:
"Przypływ" korzysta z przyjaznej atmosfery klubu im. Sobieskiego w Lake Worth. Oby zacumował w nim na długo, jak w zacisznej przystani. Jest nam wszystkim potrzebny. To jaki będzie zależy nie tylko od kreatywności jego twórców, od tych, "którym się chciało" ale i od licznych czytelników i sympatyków. Sięgnijcie więc Państwo z dumą po nasz unikalny magazyn literacki! Przyklaśnijmy wszyscy tej pięknej inicjatywie! Pierwszy numer już w księgarniach.
Miłego czytania!"
Marta Kisielewicz, poetka i pisarka:
Myślę, że „Przypływ” wypełnia lukę, jaką jest brak polskojęzycznej platformy literackiej. Piszący w ojczystym języku na emigracji, doskonale zdają sobie sprawę, jak ważne jest kultywowanie polskiego słowa, zwłaszcza dla nas, żyjących w rozsypce tu, na Florydzie. Uważam, że nadszedł czas na otwarcie drzwi dla nowej fali twórczości emigracyjnej, niekoniecznie, jak w przeszłości, opierającej się na walce o przetrwanie i traumie rozstania z krajem. Popierajmy unikatowy „Przypływ”, czytajmy polskich autorów tworzących na obczyźnie, bo warto.
Jurek Tabor, aktor, muzyk, pisarz i poeta:
Po prostu robimy swoje. Codziennie, często co-nocnie. Bez wielkich słów. Na własną miarkę, jak zalecał Wojtek Młynarski.
Tylko tyle.“
Aleksander Janowski
Szanowni Państwo!
Miło mi oficjalnie powiadomić o powstaniu polskojęzycznego magazynu literackiego na Florydzie, USA.
Pozdrawiam serdecznie.
Aleksander Janowski - wydawca