foto Piotr Kamionka
Jeden z największych
Niemal dokładnie w osiemdziesiątą dziewiątą rocznicę urodzin odszedł Ernest Bryll. Pozostawił olbrzymi dorobek twórczy: kilkadziesiąt tomów wierszy, kilkanaście książek prozatorskich, kilkanaście sztuk teatralnych, dziesiątki tekstów piosenek, które nucimy nie wiedząc, kto był ich autorem. W komunikatach o Jego śmierci pisze się lakonicznie: poeta i pisarz. A przecież Jego „Rzecz listopadowa” na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych była grana w niemal wszystkich polskich teatrach, „Na szkle malowane” doczekało się równie licznych inscenizacji na polskich i zagranicznych scenach, „Kolęda nocka” i „Wieczornik” były tak samo popularne. Poeta, prozaik, dramaturg. Literacki autorytet, pisarz wielkiej wiedzy i wielkiego umysłu.
Był Ernest człowiekiem wielce mądrym i wielce życzliwym. Był racjonalistą. Miał do świata i ludzi stosunek życzliwie ironiczny i dyskretnie zdystansowany. Nigdy nie mówił źle o ludziach, ale zdarzało Mu się krytycznie mówić o grupach, ugrupowaniach, o społecznościach. Jednak zawsze wypowiadał te sądy i oceny bez zjadliwości, dobrotliwie, wybaczająco. Niemal od początku swojej drogi wybierał twórczą samotność, co nie wykluczało Jego otwartości na świat.
Miałem zaszczyt i niewątpliwą przyjemność kolegować się z Nim kilkadziesiąt lat. I przez te lata wiele się od Niego nauczyłem. I z całą pewnością takich jak ja jest wielu.
Jeden z największych twórców współczesnej – i nie tylko współczesnej – literatury. Z pewnością całe pokolenia czytelników będą przeżywały Jego wiersze.
Żegnaj, Ernescie. Byłeś i jesteś dla nas bardzo ważny.
Marek Wawrzkiewicz